Łączna liczba wyświetleń

piątek, 27 czerwca 2025

#recenzjePi "POWRÓT CIENIA historia Władcy Pierścieni" część I (HISTORIA ŚRÓDZIEMIA) J.R.R. Tolkien, Christopher Tolkien

Myślę, że dla każdego fana twórczości J.R.R. Tolkiena HISTORIA ŚRÓDZIEMIA, to seria marzenie, epicka, spektakularna, fantastycznie rozwijająca, uzupełniająca świat stworzony przez mistrza. Dla mnie każdy wydany tom, to święto literatury, wyobraźni i kunsztu pisarskiego. Tom 6 POWRÓT CIENIA jest tym bardziej dużym wydarzeniem dla mnie i każdego, kogo ŚRÓDZIEMIE oczarowało ponieważ - to opowieść o WŁADCY PIERŚCIENI (część I).

Co by tu nie napisać - zgodzić się trzeba, że WŁADCA PIERŚCIENI, to dzieło bezkonkurencyjnie w dorobku pisarza. Głównie dlatego, że przyniosło mu sukces i sławę, że trafił tą opowieścią do zwykłych ludzi, którzy chcieli uciec przed codziennością w świat, w którym dobro jest dobre, a zło złe, w którym honor ma znaczenie a przyjaźń jest do śmierci. I właśnie w tym tomie 6 możemy podglądnąć proces twórczy, to jak WŁADCA PIERŚCIENI powstawał. Taka możliwość jest w moim odczuciu całkowicie bezcenna. Uważam, że właśnie z tego względu ta cześć powinna zainteresować nie tylko fanów samej trylogii (choć w sumie to jedna książka, którą ze względów gabarytowych podzielono na trzy) ale także wszystkich, którzy interesują się tworzeniem literatury, fantastyką, lub po prostu lubią czytać o warsztacie znanych autorów.


HISTORIA ŚRÓDZIEMIA, to seria wymagająca, bo nie czyta się ją raz dwa. Każdy tom skupia się na innym aspekcie uniwersum tolkienowskiego. W POWROCIE CIENIA obserwujemy ewolucje opowieści, zmiany imino bohaterów, eksperymenty z formą, rozterki twórcy, jego notatki. Mamy także niezwykle wnikliwy i mądry komentarz syna mistrza - Christophera Tolkiena, bez którego HISTORIA ŚRÓDZIEMIA nie ujrzałaby światła dziennego. Z ręką na sercu obiecuję każdemu, kto sięgnie po tę i inne tomy z serii, że otrzyma porządną, szczegółową, wnikliwą analizę pracy a co za tym idzie i intelektu J.R.R. Tolkiena. Będzie to podróż może nie zawsze łatwa, ale tak genialny umysł musi czytać się z uwagą.


Nie mogę nie wspomnieć o fantastyczny, wprost CUDOWNYM wyglądzie całej HISTORII ŚRÓDZIEMIA. Wydawnictwo Zysk i S-ka zrobiło coś fenomenalnego - nie dość, że podarowali polskiemu czytelnikowi taką ucztę literacką, to jeszcze zrobili to z klasą, elegancją godną królów - a przecież TOLKIEN to król fantastyki, więc wszystko się zgadza. Absolutna perełka! Ogromnie polecam! A ilustracja Michała Krawczyka - co widać - bezbłędna.

uczta dla oka i ducha
HISTORIA ŚRÓDZIEMIA
tom 6
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

czwartek, 26 czerwca 2025

#recenzjePi "MARTWA WODA" Wojciech Wójcik

MARTWA WODA - kolejny kryminał/thriller Wojciecha Wójcika za mną i jest to jeden z lepszych z dotychczas poznanych... a każdy był przynajmniej dobry. Ta konkretna pozycja zyskuje zaszczytne drugie miejsce po SZANCIE i naprawdę polecam przeczytać, bo to kawał nie tylko dopracowanej historii, ale i mocnego pióra.

W tym przypadku pisarz mocno wszedł w głowę mordercy i położył ogromny nacisk na kwestie psychiki, psychologii zbrodni. Ta wielowątkowa powieść przeszywana jest zagadkową narracją pierwszoosobową, prowadzoną w bardzo zręczny sposób z wielkim wyczuciem. Całość zaś harmonijnie wygrywa każdego z bohaterów a ofiary potraktowane są z taką samą uwagą, jak sprawcy. Mamy też świetnych śledczych, których czytelnik z łatwością polubi i będzie im kibicował.
U Wojciecha Wójcika poza bogatą warstwą obyczajową, wieloma wątkami i skomplikowanymi, drobiazgowo opisanymi postaciami zawsze mamy także niesamowity klimat, przyroda, miasto, budynek, akademik... miejsca są bohaterami i to jest naprawdę świetne.


W moim odczuciu MARTWA WODA jest chyba najcięższym emocjonalnie dziełem Wójcika (z tych, które czytałam). Myślę, że to przez ten nacisk na psychologiczną stronę zbrodni, na pobudki, motywacje i na to pytanie "dlaczego?". Jest też ciekawa samoocena mordercy, ale tu nie będę zdradzać więcej. Śmiało mogę jednak napisać, że warto i że jest "grubo" i dosłownie i w przenośni. Dobry, mięsisty kryminał/thriller.

echo zbrodni prze do zbrodni
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

wtorek, 24 czerwca 2025

#recenzjePi "DAYDREAM" Hannah Grace

DAYDREAM Hannah Grace, to trzeci tom jej serii z Maple Hills i zdaje się, że ostatni? Ja szumnie postanowiłam już nie sięgać po ten gatunek (erotyk łamane na romans), bo jak już kiedyś, gdzieś wspomniałam naprawdę wystarczy przeczytać jedną tego typu książkę, bo każda następna nic nowego nie wnosi... no chyba że zaczniemy licytować się na to, która jest bardziej pikantna (tudzież sprośna). Lecz jak było z tym DAYDREAM? No było nawet, nawet, bo główna bohaterka mi się spodobała, a raczej spodobał mi się jej "świat wewnętrzny" i ambicje (pisarskie, książkowe). To mnie kupiło i dlatego też uważam tę pozycję za najmilszą ze wszystkich, które poznała - w tym temacie. Jest to oczywiście słaba rekomendacja, ale zawsze jakiś plus.


Jeśli zaś chodzi o "problemy" poruszane w książce - bo zawsze takie są - potraktowano je w moim odczuciu infantylnie. Nie ma co się oszukiwać, nie jest to głęboka powieść, z mocnym kręgosłupem obyczajowym - jest to erotyk i tyle. Autorka w słowie do czytelnika próbuje jawić się jako ta, która nie boi się trudnych tematów, ale zawsze jest to płytkie. Wiem, że trafi do fanów i ci fani się wzruszają, przeżywają te dramy, ale myślę, że jest to młody czytelnik, który raczej dobrej książki obyczajowej nie zjadł jeszcze więc ta powierzchowność - oby była niezłym wstępem do ambitniejszej literatury.


Oczywiście, jak pisałam wyżej, książka "najmilsza" z poznanych w tym gatunku - główna bohaterka wygrała sprawę. Jako rozrywka dobra, lekko napisana, nie dziwię się, że tylu przemknęło przez tę serię - poznaje się gładko no i ogień płonie. ROZRYWKA jednak to wszystko, co oferują tego typu książki, ale myślę, że każdy kto sięga po erotyk raczej o tym wie.


To, co jest absolutnym mistrzostwem, to wygląd tej książki. Ona jest ŚLICZNA! Te barwione brzegi! Jako półka z książkami! I ten kolor, taki słodki, taki lekki, taki milusi. No muszę przyznać, że cała seria jest wydana z dużym WOW. Super robota Zysk i S-ka! Uważam, że wydawcy powinni zawsze właśnie tak przykładać się do swoich "dzieci".

ja piszę a Ty co?
seria Maple Hills
tom 3
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

sobota, 21 czerwca 2025

#recenzjePi "DUCHY I BOGINIE kobiety w koreańskich wierzeniach" Jeon Heyjin

Legendy, podania, mity, baśnie, folklor, wierzenia, DUCHY!!! I to wszystko w kobiecym ujęciu ze słuszną interpretacją, która sprawia, że te zmarłe istoty faktycznie powinny powrócić by wyrównać rachunki! Oczywiście przegapić tego tytułu nie mogłam. "DUCHY I BOGINIE kobiety w koreańskich wierzeniach", to świetna pozycja, która nie tylko wzbogaca czytelnika o wiedzę o koreańskiej kulturze, ale także rzuca światło na pozycję kobiety w społeczeństwie - wtedy (czyli dawno), ale czy aby nie nadal?


Jeon Heyjin rewelacyjnie podzieliła swoją książkę. Rozdziały nie są długie, a i one wzbogaciła o "notatki" uzupełnienia do przytaczanych historii i same historie, jak np. "Mściwy duch gisaeng w gospodzie", "An Jongyak, łowca duchów", "Mściwy duch wygnanej synowej" i inne, wiele, wiele, wiele innych. Jednak autorka nie pozostawia nas z samymi opowieściami, ale także komentuje je i robi to celnie, przejrzyście, z dziennikarskim, może nawet detektywistycznym sznytem.



DUCHY I BOGINIE, to także świetny materiał poznawczy. Jeśli chcemy wejść głębiej w wierzenia, legendy, obyczaje i kulturę koreańską, a także w system społeczny jaki temu regionowi przyświecał, to ta książka będzie wspaniałym początkiem myślę, że większej przygody. Autorka skrupulatne i co najważniejsze ciekawie tłumaczy nam poszczególne frazy, słowa jak np. "Czym są pilgi o yadam?" To wzbogaca czytelnika o bezcenną wiedzę, którą zawsze można się popisać w towarzystwie a na serio - to po prostu jest niesamowicie interesujące.



Dla mnie DUCHY I BOGINIE są książką wręcz idealną, bo idealnie trafia w mój gust. Jest też bardzo dobrze napisana, tak dobrze, że pomimo iż jest to pozycja z gatunku non-fiction, a takie książki mają tendencję do bycia czasem przyciężkimi, to czyta się ją znakomicie, z rosnącym zainteresowaniem.


Jest też ważna w kontekście KOBIET, ich praw i tego, jak były, może czasem nadal są traktowane. Z tej pozycji niestety wyłania się dość smutny obraz, w którym dziewczyna może jedynie być powodem do chwały dla mężczyzny, gdzie płeć piękna nie posiada własnego głosu i musi prosić faceta o to, by przemówił za nią. Są też kobiety silne - boginie - i to mi nieco poprawiło humor. Niszczycielki, kreatorki, matki, żony i kochanki a z nich powstaje Ziemia taka, jaką widzimy - bo ją rodzimy i tę z męską i tę z żeńską twarzą.


Kończąc bardzo zachęcam do lektury. Świetna pozycja, mądra, z wieloma ciekawostkami, ale także zaangażowana, oddająca głos tym, które głosu nie miały. Porządny materiał dla każdego, kogo interesuje historia kobiet, koreańskie wierzenia i duchy oczywiście.

czas by kobieta przemówiła
seria MUNDUS
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
bo.wiem
egzemplarz recenzencki
π

piątek, 20 czerwca 2025

#recenzjePi "NOWA WIOSNA" Robert Jordan

NOWA WIOSNA była dla mnie zaskoczeniem. Nie wiedziałam, że jest PREQUEL KOŁA CZASU a jest i to taki wcale nie gruby, który można szybko połknąć, a który daje udany powrót do świata stworzonego przez Roberta Jordana. KOŁO CZASU to gargantuiczna seria, która pewnie niejednego przygniotła objętością, ale gdy już się ją pozna, to NOWA WIOSNA jawi się jak odprężenie po naprawdę ciężkiej bitwie.


Mamy tu początek wszystkiego, co dzieje się w KOLE CZASU. Najbardziej ucieszyłam się ze spotkania Moiraine Damodred. Rewelacyjnie, że możemy w NOWEJ WIOŚNIE poznać ją lepiej, przyglądnąć się jej historii nieco bardziej... szczegółowo. To bohaterka, za którą chce się podążać, więc świetnie, że gra tu pierwsze skrzypce.


To, co mnie drażniło, to sposób narracji i nie pamiętam, czy tak było przez całą serię? Tutaj, może dlatego, że książka jest krótsza i można się na niej bardziej skupić (o ironio) dostrzegłam ciągłe "Moiraine oczekiwała...", Moiraine sprobowała...", "Moiraine pragnęła...", "Moiraine stłumiła..." itd. Nie jest to błędem, ale jest natrętne i męczące, powtarzające się, bez zmiany tempa, z ciągłym wykorzystywaniem pewnych językowych schematów, które muszą dać o sobie znać przy takim natężeniu. Nawet trudno mi określić, co sprawiło, że mnie to zaczęło męczyć, bo niby poprawna narracja, wszystko gra, ale jednak... monotonnie dudniące sowa wskazujące na ciągły naciska na czyny i myśli jednej z bohaterek ograne tym samym literackim mykiem.


NOWA WIOSNA jest jednak bardzo dobrym początkiem, uzupełnieniem KOŁA CZASU. Może nie jest to wybitne wprowadzenie, ale ma w sobie ten wykrzyknik, który pozwala poukładać w całość wszystko, co się już o tym cyklu wie. Jest też po prostu ciekawe dla czytelnika, bo emocje sprzed wielkiego KOŁA CZASU zbudowały jego wielkość. Zatem - tych, co KOŁO CZASU znają, namawiać nie muszę, ale jeśli ktoś nie wie, czy sięgnąć po całą serię - to tak w objętości akceptowalna książka będzie świetnym początkiem i zachętą do poznania całego świata Jordana.

jak to wszystko się zaczęło
tom 0
KOŁO CZASU
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

czwartek, 19 czerwca 2025

#recenzjePi "GDY POWRÓCĄ KANARKI" Laura Barrow

Książka, to przyjaciel, który napełnia nadzieją i silą, przy którym czujemy się dobrze i wiemy, że nie zdradzi naszych sekretów. GDY POWRÓCĄ KANARKI Laury Barrow jest właśnie takim przyjacielem. Przepiękna opowieść, czuła, wzruszająca, ciepła, w której smutek przeplata się z humorem, bo tylko humor może nas ocalić przed szaleństwem, przed agonią z bólu i rozpaczy, przed codziennością, przed życiem, które nie zważa na to, czy mamy moc, by przerwać wszystkie burze, które dla nas przygotowało.


Tym, co można nazwać znakiem firmowym GDY POWRÓCĄ KANARKI jest słowo, zjawisko, fakt: RODZINA. Jakakolwiek by ona nie była, to rodzina... bo rodzina, to rodzina. Prawda? Nadaje nam kształt, ustawia na przyszłość, zadaje rany, ale i otula kocem, troszczy się, nęka, wymaga, dzwoni, ma pretensje, oczekiwania... tak... rodzina jest kluczem. Ta, której znać nie chcemy i ta, za którą tęsknimy. Bo rodziny się nie wybiera.


Laura Barrow jest świetną pisarką, jej słowa leczą, dotykają ducha, wzruszają i rozśmieszają, raz tak, raz tak. Ta historia jest nieobliczalna, wciąga, zatapia czytelnika w swoją przestrzeń fantazji i nagle, ot tak, jesteśmy na mokradłach Luizjany z trzema siostrami, które szują odpowiedzi... co stało się z czwartą?


Mała Georgia, jedna z bliźniaczek - zaginęła. Lata minęły, ale dziecka nie odnaleziono. Czy teraz się uda? Czy zagadka zostanie rozwiązana? Czy przyjazd do Buni (babci), która wychowała dziewczęta, pomoże odkryć prawdę? I czy prawda wzmocni siostry, czy je jeszcze bardziej poróżni? Mamy tu do czynienia z naprawdę piękną opowieścią o radzeniu sobie z traumami, o wspieraniu się pomimo różnic i o tym, że pamięć nigdy nie umiera.


Dawno nie czułam takiej czytelniczej przyjemności - a czytam dużo. GDY POWRÓCĄ KANARKI oczarowała mnie wszystkim. Językiem, jakim została napisana (wielkie brawa dla tłumaczki Agnieszki Sobolewskiej), klimatem, krajobrazem, opisami, dialogami i bohaterami. Ta książka jest jak melodia, która pozwala na chwilę skupić się na rzeczach ważnych, na tym, co ma znaczenie a nie tym, co tylko to znaczenie udaje. Wspaniała lektura! Wszystkim, którzy szukają autentycznego wzruszenia i wzmocnienia (bo tak opowieść wzmacnia, pozwala wierzyć, że nawet z największego bagna można wyjść cało) powinni tę książkę przeczytać. Cudowna!

melodia Luizjany
Wydawnictwo Literackie
egzemplarz recenzencki
π

wtorek, 17 czerwca 2025

#recenzjePi "MOCARSTWO Z PRZYPADKU nadchodząca era amerykańskiej dominacji i nieładu światowego" Peter Zeihan

Peter Zeihan w kwestiach geopolitycznych jest po prostu genialny, to - nazwę Go - fenomenalne zjawisko! Tak powinno się uczyć historii, geografii i politologii. Jest to moje drugie spotkanie z jego książką, pierwszym było KONIEC ŚWIATA TO DOPIERO POCZĄTEK i także urzekła mnie jego logiczność, sensowność, prostota w tłumaczeniu rzeczy trudnych. Nie mam pojęcia, jak On to zrobił! Napisał grubą książkę (kolejną), która traktuje o GEOPOLITYCE, o wyciąganiu wniosków z przeszłości i o celnym prorokowaniu z dostępnych danych - i to jest fascynujące. To się świetnie czyta! Naprawdę świetnie! Ta książka MOCARSTWO Z PRZYPADKU wciąga!


Naszym głównym bohaterem są Stany Zjednoczone, ale to nie znaczy, że jedynym. Peter Zeihan ruszył niemal cały świat, by pokazać czytelnikowi ciąg przyczynowo skutkowy. Mamy tu rozebraną, gołą... że tak się wyrażę - Europę. Mamy prężące pierś Chiny. Jest podskakująca, uparta i w tym uporze głupia, ale i niebezpieczna Rosja i wiele, wiele więcej. Mamy Kanadę, stojącą gdzieś obok i Meksyk pragnący zwycięstwa, ale zbyt nachalny i słaby emocjami. I oczywiście teraz mogę przejść do USA, do MOCARSTWA Z PRZYPADKU, które swą siłę, pozycję i niezależność zawdzięcza... geopolitycznym aspektom. Tyle ziemi uprawnej, tyle wód, tyle możliwości. Tak daleko od wszystkiego, tak bezpiecznie dla siebie i tak mądrze dla ludzi pracy. Ameryka ma to coś i tym czymś jest bogactwo naturalne - położenie geograficzne, które od początku dawało jej przewagę. Ameryka może przecież przez jakiś czas stać z boku, patrzeć z bezpiecznej pozycji jak walą się kolosy na glinianych nogach. Może i nie zawsze będzie wesoło, może będzie w kryzysie, może niestabilnie zrobi się na rynku... ale przetrwa - prawda?




Trudno, podczas lektury, nie mieć refleksji nad kołem historii, nad błędami powtarzanymi od pokoleń - z pokolenia na pokolenie, bez końca. I jest ta stało, niezależna, nieugięta stała - geografia, czyli nasze MIEJSCE NA MAPIE. Wyczytać można z tego wiele, że aż dziw, że tak nie wielu umie czytać. POLECAM!

o przyszłości słów kilka
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

niedziela, 15 czerwca 2025

#recenzjePi "KURS NA ŚMIERĆ" Wojciech Wójcik

Geniusz kolejności - to ja - więc najpierw przeczytałam KRWAWE ŁZY a dopiero teraz KURS NA ŚMIERĆ. Polecam czytać jednak jako pierwsze KURS NA ŚMIERĆ a potem KRWAWE ŁZY, ale jeśli ktoś tak jak ja, pomyli kolejność, to też nie stanie się straszna rzecz. Będzie trochę prywatnych rozwiązań z życia głównych bohaterów, które lepiej poznawać w chronologii, ale reszta, czyli całe dobro fabuły - okej.

Dla mnie KURS NA ŚMIERĆ jest książką jakby ciut lepszą. Obie są dobre, mają gęstą bazę postaci i wątków, są mądrze prowadzone, ale lepiej czytało mi się KURS NA ŚMIERĆ. Wojciech Wójcik wyspecjalizował się w kryminałach, które bogato wsiąkają w obyczajowe kwestie. To tło buduje klimat, napięcie i tajemnice. Akcja jest niespieszna, dla kogoś może się wlec, ale dla odpowiedniego czytelnika będzie to perełka. Tutaj ważna jest psychologiczna warstwa zbrodni, droga do niej i jej konsekwencje społeczne. Pisarz zgrabnie wpuszcza w fabułę kwestie, które są w naszym świecie "na świeczniku". Zabarwienia ideowe, problemy rasowe, uczucia religijne, nastawienie do tego, co inne. To ciekawa zlepka, zwłaszcza w środowisku policyjnym - bo mamy tu do czynienia z Akademią Policyjną, z morderstwem jednego z "nich" i z całą kolekcją bohaterów, którzy ze świętością mają delikatnie mówiąc - nie po drodze.


Wojciech Wójcik jest bardzo dobrym pisarzem, jego styl jest charakterystyczny. To moja czwarta książka jego autorstwa i podtrzymuję - najlepsza była najnowsza SZANTA. Trzeba oddać temu twórcy, że robi wielką pracę badawczą, a przynajmniej tak to wygląda. Jego książki są dopracowane i pomimo wielu wątków, wielu bohaterów wszystko idealnie pasuje, nic nie zgrzyta a każda postać ma cel. Mięsiste powieści.

zbrodnia w policji
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

czwartek, 12 czerwca 2025

#recenzjePi "KRWAWE ŁZY" Wojciech Wójcik

KRWAWE ŁZY, to moje trzecie spotkanie z piórem Wojciecha Wójcika. Czytałam jego ODMĘTY ŚMIERCI oraz najnowszy kryminał i jak do tej pory najlepszy pt. SZANTA. Bardzo doceniam twórczość tego autora z prostej przyczyny - widać, że Wójcik wkłada w historię ogrom pracy, jego pasja do zbierania materiałów i łączenia przeróżnych opowieści w całość jest godna podziwu i zasługuje na uznanie.

Co do KRWAWYCH ŁEZ z poznanych tytułów przyznaję - najmniej mi się podobała, co nie oznacza, że mam o niej złe zdanie. Jest to opowieść wielowątkowa, szalenie drobiazgowa, utkana z precyzją i jeśli bym miała ją porównać do poprzednio poznanych, to zdecydowanie prezentuje emocje ODMĘTÓW ŚMIERCI, czyli te bardziej złożone, mniej kameralne.


Mamy tu do czynienia z pogłębioną analizą nie tylko postaci, ich motywacji i zagadki z przeszłości, ale także z uważnym śledzeniem i czerpaniem z historii, z relacji przygranicznych, z tego co dzieli i co łączy. Wątek tajemniczej ikony - spektakularnie cennej - jest chyba tym moim ulubionym elementem książki. Cały czas zastanawiałam się, o co chodzi z tą ikoną, a przez lwią część opowieści autor jakby zostawił ten wątek - oczywiście celowo, bo czytelnik wie, że za chwilę, z rogiem ukaże się prawda o zbrodni i ikona odegra tu decydującą rolę.


KRWAWE ŁZY mają dobry klimat. Jest świetny krajobraz, ludzka niechęć, rodzinne brudy, jest też miłość - miłości nawet sporo... tylko, czy to faktycznie miłość, czy może obsesja? Emocje grają w tej książce ważne role, może nawet ważniejsze - zdecydowanie ważniejsze niż pieniądze. Jest to pozycja spora, jednak czyta się ją dość szybko i z ciekawością. Może nie wszystko mi kolokwialnie siadło, niektóre wątki wydały mi się jakby nieco nadużyte, ale jak pisałam wcześniej - autor ma talent, jest wielce pracowity i dba o to, by historia była spójna a przy tak dużej ilości wątków i bohaterów to jest nie lada wyczyn.

miłość, historia i pieniądze
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

piątek, 6 czerwca 2025

#recenzjePi "WILDFIRE" Hannah Grace

I znów wylądowałam w Maple Hills. Trochę siłą rozpędu, trochę ze względów estetycznych (zarówno ICEBREAKER jak i WILDFIRE są książkami wydanymi - ślicznie). Przyznaję, już nie od dzisiaj, że to nie mój klimat, a pierwszy tom naprawdę nie trafiła do mnie... Jak więc odebrałam WILDFIRE? O dziwo lepiej! Tylko, że nie wiem, dlaczego lepiej... serio nie mam pojęcia.


Książka jest infantylna, tak jak jej poprzedniczka. Wszystko, co się w fabule dzieje, jest bardzo naiwne więc spokojnie można napisać, że sceny pikantne są w tym wypadku ozdobą - niemalże jedyną. Lecz WILDFIRE zniosłam zdecydowanie lepiej od ICEBREAKERA, może to kwestia głównej bohaterki - Aurora da się lubić, pomimo swych totalnie głupich decyzji. Russ także jest do zniesienia, ale jak się nad tym dłużej zastanawiam, to chyba końcówka przeważyła i zadecydowała o całkiem niezłym wrażeniu.



Oczywiście to, co wygrywa - to wygląd książki. Ten drugi tom serii Maple Hills jest uroczy, słodki, różowy do bólu oczu, a barwione brzegi sprawiają, że miło się na WILDFIRE patrzy, Zdolności literackie Hannah Grace nie podskoczyły, ale w tym gatunku są wystarczające - jak widać - by osiągnąć sukces. jakoś nie dziwi mnie rzesza fanów - bo czemu by nie? Książka nie wydaje mi się szkodliwa, opowiada o dwójce zakochanych w sobie ludzi... no może mogli te wybuchy miłości ustawić trochę w inne kolejności, ale życie przecież nie toczy się pod dyktando i chyba lepiej pozwolić - czasem - po prostu życiu się dziać.

na obozie stało się
tom 2
Maple Hills
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

OSZAR »